Dzisiejsze nasze patronalne święto zachęca, by wybierając coś z ogromnego dziedzictwa pozostawionego przez św. Ojca Pio doświadczyć na nowo umocnienia i ubogacenia. Proponuję, by zwrócić uwagę na modlitewną duchowość Stygmatyka. Oczywiście, na ten temat napisano i powiedziano już bardzo dużo, ale tym razem chciałbym wydobyć z jego bogatej korespondencji i świadectw te fakty, które ukazują Ojca Pio nie tylko jako człowieka modlącego się, a przy tym cenionego mistrza dobrej modlitwy, ale też tego, który wiarę w potęgę modlitwy ujawniał w prośbach o nią. Pierwszy wymiar ukazuje jego rozmowa ze swymi duchowymi dziećmi podczas rekreacji w przyklasztornym ogrodzie, gdy dał im następującą naukę: „Boga poszukuje się w książkach, a znajduje na modlitwie. Jeśli dziś brakuje wiary, to dzieje się tak z powodu braku modlitwy. Boga nie znajduje się w książkach, ale na modlitwie: gdy się więcej modli, bardziej wzrasta wiara i dzięki temu znajduje się Boga”. Ta prosta rada uświadamia nam istnienie niezbywalnej relacji, jaka panuje pomiędzy modlitwą a wiarą. Wiara ożywia modlitwę, a modlitwa umacnia wiarę, czego nie jest w stanie uczynić żadna książka. W jego życiu i kapłańskiej posłudze modlitwa nie była stratą czasu, ale jego uświęceniem poprzez wewnętrzny dialog z Bogiem oraz medytację nad życiem i słowami Jezusa. Choć do swego ojca duchowego pisał: „Modlę się nieustannie”, to równocześnie rozpaczał, że wciąż brakuje mu czasu na ten duchowy dialog. Motywy modlitwy Ojca Pio ujawnia rada skierowana do jednego z duchowych synów: „Nie zapominaj o moich uwagach, które ci przekazałem, abyś w modlitwie zbliżał się do Boga i stawiał się w Jego obecności z dwóch zasadniczych przyczyn: po pierwsze, by oddawać cześć Bogu i wyrażać należne Mu poddanie. [...] Jeśli potrafisz rozmawiać z Panem, to mów do Niego, chwal Go, módl się do Niego, słuchaj Go; jeśli nie potrafisz mówić, to się nie zniechęcaj. [...] Drugi powód, dla którego ktoś stawia się w obecności Bożej, wyraża się tym, że chce on mówić i słuchać głosu Pana w Jego natchnieniach i wewnętrznym oświeceniu”.
Drugi impuls, który dziś dociera ze strony św. Ojca Pio to fakt, że on sam wielokrotnie prosił o modlitwę za siebie lub innych. Wiele razy możemy przeczytać na kartach jego „Epistolario” słowa podobne do napisanych w liście do ojca Benedetta z 29 listopada 1910 r.: „O, Ojcze, błogosław mnie i módl się także za mnie”. Co więcej, czasem zdarza mu się także nakazywać modlitwy za samego siebie, i to pod rygorem posłuszeństwa. Ojciec Pellegrino zauważył, że jedną z osób, którą Stygmatyk często prosił o modlitwę (co przybierało nawet formę żebrania), był prosty brat zakonny, Costantino. Zajmował się on zbieraniem jałmużny dla zakonników mieszkających w klasztorze. Ojciec Pio tak mówił o nim do ojca Pellegrino: „Brat Costantino, stary i schorowany, wydaje się być już nieużyteczny. A jednak, jako posłuszny syn Świętej Matki Kościoła, wie, jak trzymać koronę w ręku i umie się modlić do Madonny, a to znaczy więcej niż [to, co robię] ja i ty. [...] Ten człowiek przyciąga ku sobie wzrok Madonny i, ze względu na jego modlitwy, wiele dusz otrzymuje zbawienie”. Wewnętrzne przekonanie Ojca Pio o skuteczności wstawiennictwa brata Costantino wydaje się dobrze uzupełniać nasz ogląd o roli modlitwy dla naszego Patrona.









